Przed moim wyjazdem snute były różne wizje – a to, że pojadę do tej Kolumbii, że oczywiście zostanę porwany, albo zmuszony do przemytu narkotyków, albo jeszcze coś gorszego. Pojadę i nie wrócę. Pojawiła się też wersja alternatywna jak to mogłem przypadkiem być wciągnięty do kartelu i jako Pablo Es Coza wysyłać nielegalny towar na cały świat. Umówmy się, że z moim talentem i szczęściem to wcale nie był taki nierealny scenariusz. Ale Bogota jest raczej przyjaznym miastem, chociaż dużym. Potrafi wciągnąć, przerzuć i wypluć w nieco innym już stanie. Trzeba zatem na pewne rzeczy uważać i stosować kilka prostych rad.
Welcome to Bogota!
A! Więc usłyszałem wyczekiwane „Welcome to Colombia! Welcome to Bogota!” itp. Przeszedłem wszelkie odprawy, wykazałem, że jako turysta nie mam zamiaru robić ani złych rzeczy ani przemycać niczego w jedną lub drugą stronę. I oto stałem się na moment częścią wielkiego miasta. Naprawdę wielkiego. No ok, umówmy się, innym porównywalnie wielkim miastem w którym byłem, jest chyba tylko Londyn.
Ale to Londyn. Każdy gada po angielsku, wszystko jest po angielsku. I jest to LONDYN! Tymczasem ja czułem się trochę jakbym wylądował w dżungli, wszystko nowe, wielkie i nieznane i mało kto porozumiewał się w języku, który rozumiem. Postanowiłem stawić czoła nieznanemu rzucając doniosłe „Hello!” a raczej „Hola!”
Weź głęboki oddech
Zacznijmy od tego, że Bogota jest położona bardzo wysoko. Naprawdę bardzo. Ale to tak bardzo (ponad 2500 m n.p.m), że oddychanie idzie nieco trudniej niż normalnie i można łatwo złapać zadyszkę. I to nie jest moja wymówka na brak kondycji (ewentualnie tylko troszkę). Jak już zostałem poinformowany, góry są od wschodu znaczy zawsze jak widzimy góry to je wschód i dalej łatwo się ogarnąć gdzie jesteśmy.
Do wielu miejsc można dojść pieszo co sam sobie udowodniłem. Można przejść nawet przez względnie niebezpieczne dzielnice gdzie biali gringos nie powinni się zapuszczać, nawet nie mając tego świadomości. I jestem tego świetnym przykładem.
W niedzielę Bogota jest dziwnie spokojna…
Jako że do Bogoty dotarłem w sobotę (wtedy dochodziłem do siebie i odsypiałem) to moim pierwszym dniem na zwiedzanie była niedziela. I tu wielkie zdziwko, otóż drogi które dzień wcześniej były zapchane na maksa, korki tak ogromne, że nie potrafię tego opisać, w niedzielę świeciły pustkami. Co więcej, wiele głównych dróg było wyłączonych z ruchu, a ulicami poruszali się piesi, całe rodziny, rowerzyści, biegacze. Ricardo, mój przewodnik powiedział mi, że dzieje się tak w każdą niedziele i sam często wtedy biega po tych drogach.
Życie tu to sztuka przetrwania
Życie w stolicy Kolumbii jest drogie i niewygodne. I jest to opinia ludzi mieszkających tutaj. Dlaczego?
Głównym problemem jest ogromne natężenie ruchu. Naprawdę w godzinach szczytu nawet jednoślady maja przekichane. A jak powiedział mój przewodnik – zdobyć prawo jazdy jest niezwykle łatwo. Trochę jak znajdowanie naklejek w chipsach. Każdy może! Ludzie jeżdżą tragicznie, nie istnieją żadne zasady, prawo dżungli i tyle. Z komunikacja miejska jest nie lepiej. Nie dość ze stoisz w tych samych korkach to jeszcze jesteś ściśnięty jak.. Śledzie w beczce?
Albo żelki w paczce. Jeden na drugim prawie zlewając się ze sobą. Dodatkowo każda przesiadka to konieczność zakupu nowego biletu. Ceny mieszkań w nowym budownictwie w bezpiecznej dzielnicy to około 2 tys. dolarów za metr. W turbo „fancy” miejscach ceny dochodzą do 10 tys. dolarów. Niezłe ceny jak na duże, ciągle rozwijające się miasto, do tego stolicę kraju.
Podróż autem to czysta przy…no nie do końca przyjemność
Benzyna, z moich wyliczeń wynika, że ceny są jak u nas za starych dobrych. Ok 3,5 zł za litr, niemniej podróż droga lądowa nie należy do najłatwiejszych. Drogi są trochę jak u nas co wynika ze słów mojego przewodnika, bo tak skwitował jedną z naszych podróży „sądząc po tym ile płacimy, mamy najlepsze drogi na świecie” brzmi znajomo? No tak, płaci się krocie, a podróż zajmuje.. dużo więcej niż powinna.
Płatności
W wielu miejscach można płacić kartą. Pod tym względem było mi znacznie łatwiej niż w niemieckiej Kolonii! Przyjechałem z dolarami na wymianę i jak się okazuje bez większego sensu. Co więcej, ceny w kantorach są bardzo niekorzystne i znacznie lepiej jest przyjechać z kartą i wypłacać pieniądze w bankomatach. Tu ważna informacja – bankomaty ATM nie pobierają prowizji. Dowiedziałem się o tym oczywiście już po tym gdy jeden z bankomatów za wybranie gotówki policzył mi ponad 4 euro prowizji. W większości miejsc płaciłem kartą walutową Revolut a przewalutowanie było znacznie korzystniejsze niż wymiana w kantorze.
Telefon
Po znalezieniu się w Kolumbii warto od razu zaopatrzyć się w kartę lokalnego operatora. Starter kosztuje z reguły 5000 pesos czyli jakieś 6 zł. W moim przypadku oznaczało to 60 min 10 sms-ów i 200 MB do wykorzystania. Dodatkowo możemy bez limitu korzystać z WhatsApp co jest niezwykle ważne, jest to główna droga porozumiewania się z innymi. Jeśli jednak to dla nas mało możemy doładować sobie pakiety tuż po tym jak doładujemy telefon…
A tego możemy dokonać w sklepach i kioskach. Musimy oczywiście podać swój numer więc warto go sobie gdzieś zapisać. Ponadto kartę musimy zarejestrować…ale nie od razu, ja dopiero po tygodniu dostałem informację, że muszę to zrobić jak najszybciej bo po upływie miesiąca karta przestaje działać. Nie zostawałem tam aż tak długo więc nie przejmowałem się zbytnio.
Ostrożnym trzeba być
Co do telefonów warto uważać i nie bujać się za bardzo z telefonem na wierzchu spacerując, zwłaszcza wieczorem, często zdarzają się tam kradzieże. Na motorze albo skuterze podjeżdża koleś wyrywa telefon i odjeżdża, to częsta praktyka. Z drugiej strony odrobina uwagi i można czuć się spokojnym. Mój rozmówca od urodzenia mieszkający w Kolumbii (a trochę już tam żyje) nigdy nie został okradziony, tymczasem ofiarą kradzieży stał się podczas krótkiego wypadu do Paryża.
Bezpieczeństwo
Czy jest niebezpiecznie? Dopóki przestrzegamy pewnych zasad, dopóki nie chodzimy w niewskazane miejsca nie musimy się o nic obawiać. Ponoć najłatwiej zostać okradzionym. Więc dokumenty pod ręka, a telefon na ulicy tak jak wspominałem, najlepiej w kieszeni. Jeśli nie wiemy gdzie jesteśmy i jesteśmy sami to wieczorami lepiej się nie bujać samemu. Znajdźmy sobie towarzystwo lub korzystajmy z różnego rodzaju transportu, jest tego na pęczki i tak jest bezpieczniej.
Tyle w pierwszej części. By nie zanudzić Was długim tekstem podzieliłem go na dwie części. Zatem dowiecie się jeszcze jak poruszać się po mieście, co do zaoferowania turystycznie ma Bogota, co jeść, gdzie nie bywać i takie tam 😉
[…] w mieście. Musiałem jednak wracać do kraju gdzie czekała na mnie ciepła posadka. Tymczasem wracam wspomnieniami do tego wielkiego miasta i podrzucam jeszcze kilka ciekawostek. Tym razem będzie […]