Mały do espresso – Prismo vs Kompresso

Mały do espresso - Prismo vs Kompresso

Na początek mojej ponownej przygody z pisaniem postanowiłem zrobić mały teścik! Jako że jest to pierwszy raz, kiedy będę robił opis produktu, który testowałem, chętnie przyjmę wszelkie opinie i sugestie co do kolejnych recenzji.

A tymczasem – mały test małej kawy, bo w moje ręce trafiły dwa urządzonka pozwalające na zrobienie espresso – czy też czegoś co espresso będzie przypominać – zarówno w domu, jak i w plenerze.

Na warsztat wziąłem dwie nowości, debiutujące w tym roku – Prismo od firmy Fellow oraz Kompresso od Cafflano.

PRISMO

Prismo to nakładka do znanego zapalonym  kawoszom (i bliskim znajomym zapalonych kawoszy, którzy po prostu nie mają innego wyjścia i kiedy się ich obudzi o 4 rano z piątku na sobotę, to z zamkniętymi oczami odróżnią dripper od, na przykład, chemexu – przyp. JK) Aeropressu, składa się z dwóch części: metalowego, drobnego sitka oraz nakładki wkręcanej w miejsce standardowego sitka od Aero, posiadającej zwężony dziubek, który wyglądem przypomina „korek niekapek” z ketchupu (sic).

prismo

KOMPRESSO

Cafflano natomiast zadebiutowało dwa lata temu urządzeniem all i one – młynek i zaparzacz w jednym. Tym razem wyszli naprzeciw miłośnikom espresso (również nazwą!). Kompresso wygląda trochę jak młodszy brat (a może siostra?) Aeropressu. Jest to nieco mniejsza „strzykawa”, poza cylindrem i tłokiem mamy tu dwa sitka, umieszczone po obu stronach części do, której sypiemy kawę, jest też miarka, która służy również za ubijak i mały pojemniczek, do którego parzymy kawę.

kompresso

Dobra, krótka charakterystyka za nami, pora coś zaparzyć!

PARZYMY ESPRESSO!

Na początek próbowałem podążać za instrukcjami załączonymi do urządzeń, które nie były do końca precyzyjne… zacząłem od Prismo. Tu producent radzi użyć 20g bardzo drobno zmielonej kawy, zalać to 50ml wody, zamieszać przez 10s, odczekać aż minie minuta i… wyciskać. Push it baby! Efekt, jak widać na załączonym zdjęciu, jest dość mizerny. Napar jest wodnisty, zupełnie pozbawiony cremy, aczkolwiek intensywny, przypominać może nieco espresso, ale takie już odstane. W smaku podobnie. Ciut za duża kwasowość, brak balansu smaku.

Jak ma się to w przypadku Kompresso? Tu instrukcja mocno uproszczona, co nie ułatwia zadania. Użyj 10-15g zmielonej kawy, ubij, dolej 30-60 ml wody, poczekaj 5-10s i wyciskaj. Dodatkowo mamy informację, że uzyskamy ciśnienie ok. 9 bar (czyli takie jakiego używają ekspresy gastronomiczne) gdy nacisk na tłok będzie wynosił 55kg/m2. Ciekawe! Na filmikach na YouTube widać jak osoby robiące kawę z Kompresso siłują się z tłokiem, który stawia duży opór. Ja natomiast przecisnąłem wodę bez większego problemu. Efekt? Troszkę lepszy niż w przypadku Prismo. Pojawia się delikatna, rozproszona crema, napar wciąż jest dość wodnisty, ale intensywnością zbliżony do espresso, troszkę lepszy balans smaku i wyraźnie wyczuwalna nuta czekolady.

Gdybyśmy w tym miejscu zakończyli testy, Prismo zakończyłoby je z oceną 4/10 a Kompresso 6/10 w stosunku do ekspresu ciśnieniowego – w końcu dążymy do ideału.

Ale nie byłbym sobą gdybym tylko trzymał się określonych instrukcji!

PO MOJEMU

Po zastanowieniu i kilku próbach i konsultacjach, powstała ulepszona receptura dla Prismo. 19g kawy zmielonej na 12 „kliku” młynka Comandante, do tego 45 ml wody, zalać, zamieszać i wyciskać ok. 30 sekund. W efekcie pojawia nam się delikatna crema na naparze, jest on dobrze zbalansowany, wyraźnie czuć w smaku czekoladę, wyczuwalna delikatna, przyjemna kwasowość. Napar wciąż jest dosyć wodnisty, ale w smaku prawie 1:1 w porównaniu do naparu z ekspresu ciśnieniowego. Ocena końcowa 6/10.

Czas na Kompresso. I tu ciekawa rzecz. Przypadkiem przelałem wodę i zamiast 60 w naczyniu znalazło się jakieś 65 ml wody. Mimo kilkukrotnej zmiany gramatury użytej kawy okazuje się, że to jest główny czynnik wpływający na opór tłoka. Drobna zmiana i rzeczywiście wyciskanie idzie ciężko. Trzeba włożyć trochę siły żeby wycisnąć kawę, ale efekt w pełni to wynagradza. Już podczas tłoczenia widzimy kremową piankę wydobywającą się z zaparzacza. W rezultacie otrzymujemy napar o naprawdę dobrej konsystencji, dużo mniej wodnisty niż w pierwszym podejściu. Jest tu też wyraźna, utrzymująca się na powierzchni crema. Najlepsze efekty uzyskałem przy 12 kliku Comandante i 16g kawy. Uzyskany napar jest dobrze zbalansowany, słodki z przyjemną kwasowością, czekolada i kremowość na języku. Ocena końcowa, bez cienia wątpliwości 8/10.

Podobno wcale nie potrzeba ekspresu żeby zrobić espresso. Sprawdzam jak radzą sobie Prismo oraz Kompresso w przygotowywaniu tego klasyka.

PODSUMOWANIE

Oba testowane przeze mnie urządzenia w jakimś stopniu spełniają swoją rolę. Testy zarówno w domu, jak i terenie, wykazały zalety i wady tych urządzeń, zacznijmy znów od Prismo:

Zalety:

– małe rozmiary

– łatwość przygotowania naparu

Wady:

-nakładka jest dość duża i nie zawsze mieści się w kubku

-sitko ciężko się czyści

-uzyskany napar jest dość wodnisty

-bez wagi ciężko o precyzję

Jak w tym kontekście wygląda Kompresso?

Zalety:

-jak na pełnoprawne urządzenie, nieduże

-posiada własny pojemniczek na napar

-miarka do kawy i skala na cylindrze pozwalają na zaparzenie kawy w każdych warunkach i bez wagi

-łatwo się czyści

-espresso ma przyjemną konsystencję, jest dosyć gęste i smaczne

Wady:

-zrobisz nim tylko espresso

-możesz narobić syfu podczas ubijania

CZY WARTO ZAINWESTOWAĆ?

Za 85 zł możliwe jest rozszerzenie możliwości już posiadanego urządzenia. Kupując za jednym zamachem Aero i Prismo zapłacimy ok 200-220 zł. Tym samym mamy urządzenie, którym zaparzymy dobrą kawę z filtra i namiastkę espresso. Jeżeli na co dzień pijasz raczej dużą czarną, a espresso jest dla Ciebie fanaberią i raczej ciekawostką, to takie rozwiązanie jest dla Ciebie jak znalazł. Posiadasz w domu kawiarkę? Mając Prismo już jej nie potrzebujesz. W skali od 1 do 10 gdzie 10 to perfekcyjne, pełnoprawne espresso z maszyny ciśnieniowej, Prismo oceniam na 6 (kawiarka to jak dla mnie jakieś 4). Może jest to surowa ocena, wciąż jednak uważam, że jest to fajne uzupełnienie Aeropressu i będę je polecać każdemu, kto raz na jakiś czas chce sobie zrobić home made espresso. Jeżeli z kolei jesteś fanem „małej czarnej” i nie wyobrażasz sobie dnia bez „szocika”, to za jedyne 295 zł możesz nabyć urządzenie, które zrobi lepsze espresso niż większość budżetowych ekspresów ciśnieniowych! Do tego zrobi to praktycznie w każdych warunkach (jeśli tylko znajdziesz odrobinę gorącej wody). Przy tych możliwościach i cenie, przyznaję Kompresso bez zawahania ocenę 8/10.

A Wy? Mieliście już w rękach jedno z nich? A może oba? Jak Wasze wrażenia?

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *