Bycie baristą to nie przelewki.

Bycie baristą to nie przelewki.

Mówi się, że do niektórych miejsc najtrudniej trafić pierwszy raz. Czasem przechodzimy obok bezwiednie, mijamy to miejsce, bo albo nie mamy czasu albo nie potrafimy się zdecydować, mówimy sobie, że nie po drodze, że daleko i tak dalej. Aż któregoś dnia robimy ten krok i okazuje się, że absolutnie było warto. I tak też było w moim przypadku z kawiarnią Przelewki. Przelewki znajdują się w gdańskiej Oliwie już dobre 3 lata! A ja dopiero teraz znalazłem się w środku. Po raz pierwszy po 3 latach od otwarcia. I od razu stanąłem za barem. Na koniec zdradzę wszystkie sekrety sukcesu kawiarni Przelewki. Czytajcie więc do końca!

Kawiarnia w sercu Oliwy

Przelewki to mała, klimatyczna kawiarnia, znajdująca się w bliskiej okolicy znanego Parku Oliwskiego, który jest niewątpliwie jedną z istotnych atrakcji turystycznych na mapie Gdańska. Kawiarnię prowadzi Sławek, którego miałem okazję poznać wcześniej, gdy prowadził poprzednią kawiarnię – Czkawkę. Sławek pojawiał się też czasem na kawie w miejscu gdzie sam pracowałem. Rozmowy choć głównie o kawie, zawsze były bardzo wciągające.

Samo wnętrze kawiarni jest dosyć ciepłe, czułem się tam naprawdę przyjemnie, kolory i dekoracje nie przytłaczały, wręcz przeciwnie, cieszyły oko. Podobnie meble, zdecydowanie nie jest to standard w stylu Ikea. Co tu dużo mówić, ładne drewno robi robotę. Uzupełnieniem dekoracji były pyszne rogale – croissanty, które znikały w oka mgnieniu, autorskie kremy, którymi są wypełnione cieszą się dużą popularnością i przyciągając sporą rzeszę wielbicieli. A kawa? Tutaj spory wybór ziaren z najlepszych polskich palarni, każdy znajdzie swój smak, nie mam co do tego wątpliwości.

Jakiś czas temu Sławek odezwał się do mnie z zapytaniem czy nie chciałbym wrócić do parzenia kawy, choćby na sezon letni, na weekendy. W pierwszej chwili bardzo się ucieszyłem, że ktoś próbuje mnie, „kawowego emeryta” wyciągnąć z emerytury i dać możliwość jeszcze raz zobaczyć jak to jest być po tej stronie baru, z drugiej strony pomyślałem, że w sumie po części dlatego zmieniłem branżę, żeby mieć wolne weekendy. Kompromis w głowie zrodził się taki, że wpadnę raz na gościnną zmianę, a co będzie dalej to się zobaczy.

Przelewki – pierwsze podejście

Z pewnym niepokojem przyjechałem na Cystersów, wszedłem do kawiarni i zacząłem się zastanawiać jak to będzie. Jacy będą ludzie? Czy będzie duży ruch? I przede wszystkim, czy dam radę? Bardzo szybko zostałem wyrwany z przemyśleń, bo w drzwiach pojawiła się pierwsza osoba. Już miałem grzecznie powiedzieć, że przepraszam, ale jeszcze nieczynne, jeszcze kwadrans. Pani była szybsza „Cześć Sławek, dałbyś mi tylko jednego rogala na drogę, idę z młodymi na spacer”. Wywiązała się krótka, sympatyczna rozmowa, młodzi dostali rogala na drogę. Chwilę później byli już pierwsi goście, choć wciąż było kilka minut do otwarcia, Sławek machnął ręką uśmiechnął się i zaczął obsługiwać gości, a ja schowałem się bezpiecznie za ekspresem.

przelewki

Godzinę później znaleźliśmy chwilę na pierwszą kawę i rozmowę, a w mojej głowie zaczął się powoli krystalizować obraz tego miejsca, zacząłem się również utwierdzać w przekonaniu, że wszystkie pozytywne opinie które do tej pory słyszałem o Sławku i Przelewkach, nie były bezpodstawne. Przez kilka kolejnych godzin przychodzili ludzie, którzy w większości zachowywali się nawet nie jak stali klienci, a sąsiedzi którzy przyszli na kawę i krótką rozmowę. Przewijali się ludzie młodsi i starsi, z różnych środowisk, z różnych krajów, wszyscy przyjmowani w ten sam, otwarty sposób.

Klucz do sukcesu

Bardzo szybko zrozumiałem, że jednym z przepisów na sukces jest podejście do ludzi, otwartość, ale i bezpośredniość. Bezpośredniość czasem wręcz bezczelna, ale co najważniejsze – autentyczna. Żadnych ukrytych intencji, żadnych sztuczności i to wszystko działa. Drugi istotny czynnik, to proste menu. Minimum produktów, proste zasady, nie gubi się w wyborze klient, nie gubi się osoba przygotowująca – taki ja, który jest tam pierwszy raz. W momencie gdy pojawia się na raz dużo osób, okazuje się, że są one „załatwiane” sprawnie i szybko. Jest więcej czasu na rozmowę, na żarciki, klient się uśmiecha, my się uśmiechamy. Jakie to proste!

W którymś momencie do kawiarni wbiega mały chłopiec i rzuca się na Sławka, to jego syn, chwilę później pojawia się jego życiowa partnerka Paulina aka Szefowa wraz z ich 6-ścio miesięczną córką. Kierownictwo przyszło sprawdzić jak się mają sprawy w lokalu (: Od razu widać jak rodzinnym gościem jest Sławek i jak ważna jest dla niego rodzina. Paulina oprócz tego, że zajmuje się dziećmi, pomaga Sławkowi w prowadzeniu kawiarni, choć nie pojawia się „na froncie” to widać, że ich wzajemne wsparcie jest ważne tak w kawiarni jak i poza nią.

przelewki

Przy kawie czas szybko płynie

W kawiarni spędziłem 7 godzin w trakcie których było otwarte, czas zleciał mi niezwykle szybko, cały czas coś się działo, co chwilę przychodzili ludzie, cały czas toczyły się rozmowy na różne tematy, nie było nudy. Choć po powrocie do domu odczuwałem lekkie zmęczenie, to czułem też przede wszystkim satysfakcję, to był udany dzień, a ja przypomniałem sobie znowu jak się robi kawę w warunkach innych niż domowe. Poza tym okazało się, że nadal umiem coś tam na kawie narysować 😉

Miałem też zdradzić wszystkie sekrety Sławka i jego kawiarni. Ale prawdziwy sekret jest tylko jeden – bądź sobą, a ludzie to docenią, daj im jakościowy produkt, to ludzie po niego wrócą. I bądź w tym konsekwentny. Więcej dowiecie się na miejscu, więc gorąco zachęcam do odwiedzin 😉

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *