Podróże baristy – Festiwal kawy i Mistrzostwa Polski

Podróże baristy - Festiwal kawy i Mistrzostwa Polski

Jak wspominałem jakiś czas temu, praca baristy to również podróże. Część z nich wiąże się ze startem w zawodach czy pomocy w organizacji takich zawodów – tym razem wystąpiłem w tej drugiej roli, przy okazji przybliżając kulisy samych zawodów jak i roli wolontariuszy w tego typu inicjatywach.

Wolny weekend.

W gastronomii to określenie jest niezwykle rzadkie, wręcz owiane legendą. Wszyscy dobrze wiedzą, że w weekendy jest największy ruch, są największe utargi i najlepsze napiwki. Zatem większość osób decydując się na pracę w gastro musi liczy ćsię z tym, że wolny weekend to fanaberia, prawie utopia, wymysł socjalistów i pierwszy krok ku upadkowi współczesnego świata.

Jedziemy do Kamyka!

Okej – może troszkę przesadziłem. Ale naprawdę tak jest, że wolny weekend (cały!) zdarza się rzadko i warto z niego korzystać mądrze. A zatem my, ekipa Black & White Coffee zamknęliśmy wrota kawiarni na weekend i wybraliśmy się w podróż do Kamyka do Folwarku Consonni. Tam odbywać się miały: po pierwsze – Festiwal Kawy, a ponadto – Mistrzostwa Polski Brewers Cup – czyli zawody w parzeniu kawy metodami alternatywnymi, oraz – historyczne, bo pierwsze polskie Mistrzostwa Roasting.

Cc: Marcin Gilarski

Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji być w Folwarku w Kamyku to polecam serdecznie, jest to przepiękne miejsce, w którym doświadczyć możemy pysznych słodkości i lodów, z których znana jest marka Consonni, pysznej kawy, z której znany jest Filip Bartelak – twórca folwarku, oraz jedzenia, które zaspokoi każde podniebienie. Ponadto wiejski klimat, zwierzątka, nawet paw albinos! Polecam serdecznie!

Cóż za emocje…

Zacznijmy od zawodów Roasting. Bo tu zachowam się jak ignorant. Przepraszam. Myślę, że wspomniany wyżej Filip oraz Konrad Oleksak, którzy podjęli się tego trudnego zadania zorganizowania mistrzostw w paleniu kawy zasługują na duży szacunek. Nie było to na pewno łatwe zadanie, ale z pewnością dało dużą satysfakcję! Jakby ktoś spojrzał z boku na to co się dzieje śmiało mógłby powiedzieć „emocje jak na rybach”. Myślę, że nie będzie to do końca obraźliwe w tym przypadku, bo jednak analogia jest słuszna, same zawody dla osób niewtajemniczonych nie dają emocji, a te pojawiają się dopiero gdy widoczny jest efekt końcowy.

W tym przypadku panowie (bo tak się złożyło, że do rywalizacji przystąpili sami panowie) mieli za zadanie nie złowić najlepszą rybę, a na podstawie nieznanego wcześniej surowca wypalić najlepszą kawkę (tak w dużym skrócie). Jako barista i entuzjasta dobrych kaw doceniam bardzo efekt finalny pracy roasterów, ale same zawody nie wzbudziły we mnie tak wielu emocji. Serio! Przepraszam! Wciąż jednak wielki szacuneczek dla wszystkich startujących! W przypadku zawodów dla baristów występ na zawodach to zazwyczaj kilkunastominutowa prezentacja, tutaj panowie przez 3 dni (!) walczyli dzielnie i ciężko o jak najlepszy rezultat. Ostatecznie mistrzem w paleniu kawy okazał się Rafał Kaniewski z warszawskiej palarni Java Coffee, gratulacje!

Cc: Marcin Gilarski

Ale za to na drugiej scenie…

Tu było nieco ciekawiej! Zwłaszcza, że tym razem nie byłem tylko biernym obserwatorem, ale brałem czynny udział w zawodach. Nie jako uczestnik, a wolontariusz! Zadania, które były mi powierzone wymagały ode mnie takiego skupienia, że właściwie nie zdążyłem porobić zdjęć… na szczęście były kompetentne osoby, które mnie w tym wyręczyły!

Na czym polegały te mistrzostwa? W dużym skrócie – każdy zawodnik ma 10 minut na zaparzenie trzech identycznych kaw oraz w tzw. międzyczasie opowiedzenie w formie prezentacji dlaczego wybrał właśnie tę kawę oraz podanie w możliwie ciekawy sposób wszystkich smaków i aromatów, jakich spodziewać się mają sędziowie.

Cc: Marcin Gilarski

Poza oceną sensoryczną przez sędziów, za pomocą refraktometru (podaje on ilość substancji rozpuszczonych w wodzie tzw. TDS (total dissolved solids) ocenie poddawano powtarzalność zawodników. Było to jedno z moich zadań podczas zawodów, więc pod koniec każdego występu tuż po tym jak zawodnik podał sędziom kawę w odpowiednich naczyniach – filiżankach, czarkach, miseczkach – musiałem poczekać na wykonanie rytuału sędziowskiego: sędziowie najpierw musieli kawę powąchać by ocenić aromat, następnie przemieszać zawartość i w tym momencie wchodzę ja (cały na szaro) i strzykawką pobieram z każdego naczynia próbkę kawy. Trochę to było stresujące, uwierzcie!

Cc: Marcin Gilarski

Mistrzostwa w mierzeniu czasu 

Drugim moim zadaniem było pilnowanie zawodników podczas rundy Compulsory. W oficjalnej prezentacji zawodnicy startowali na kawie, którą sami wybrali. W tej rundzie każdy dostał taką samą  paczkę kawy od organizatora zawodów dzień przed oficjalnym startem, aby następnie stworzyć dla niej jak najlepszą recepturę. I z tego co zauważyłem, prawie każdy zawodnik podczas tej rundy używał takiego urządzenia do parzenia, jak podczas występu właściwego, widać czuli się dobrze z tym co ćwiczyli przez większość czasu na treningach. Zatem moja rola to wręczenie paczek kawy i pilnowanie by zawodnicy nie przekroczyli przysługującego im na start czasu.

Nie obyło się bez porannego zamieszania – tu zapodziała się kawa, a tu ktoś nie dosłyszał, że czas wystartował (no przepraszam, robiłem to pierwszy raz), a to stół nierówny (no trochę był, ale dobrze że w ogóle jakiś był!). Z każdym kolejnym zestawem startujących coraz pewniej czułem się w roli, informowałem o wszystkim, wzór.

Zaskoczenie.

W finale zawodów znalazła się trójka debiutantów, z czego dwójka znalazła się na podium! To świadczy o tym, że pojawia się nam nowa fala baristów z potencjałem by zawojować światową scenę kawy! Mistrzostwa niespodziewanie, nie tylko dla obserwujących, ale i samej zwyciężczyni, wygrała debiutantka Kamila Adamiec. Serdecznie gratuluję raz jeszcze finalistom, a w szczególności Kamili, która reprezentować będzie nasz kraj na zawodach World Brewers Cup w Belo Horizonte w Brazylii!

Cc: Marcin Gilarski

Ja wróciłem do Gdyni zmęczony, ale i naładowany pozytywną energią, bo po raz kolejny spotkałem się z kawowymi mordkami, zebrałem trochę nowego doświadczenia i wiedzy, no i wypiłem sporo dobrej kawy!

Za udostępnione zdjęcia serdecznie dziękuję Marcinowi Gilarskiemu!

One Comment
Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *