Czajnik za siedem stówek – recenzja Fellow Stagg EKG

Czajnik za siedem stówek - recenzja Fellow Stagg EKG

Pół legenda, pół prawda. Pół nieprawda. The man (?). The myth. The legend. Kolejne piętro w wieżowcu kawowego, cenowego szaleństwa. Czajnik z przyspawaną, cienką rurką za siedem stówek. Fellow Stagg EKG, bo o nim mowa, w moim przypadku w kolorze białym to nieodzowny element instagramowej foci wielu baristów, brewerów, roasterów i innych kawowych erów –  wliczając blogerów, jak ja czy Koza. Pytacie: warto? Usłyszycie więc flagową odpowiedź każdego prawnika – to zależy. Już tłumaczę.

Słowem wstępu

Szybkie nakierowanie na temat. W parzeniu kawy niektórymi metodami jednym z najważniejszych czynników jest temperatura i sposób polewania oraz przepływ wody. W dripperze oczywiście można parzyć przy użyciu zwykłego czajnika za stówkę, jednak kontrola nad temperaturą, prędkością i przede wszystkim impetem wlewania wody do zaparzacza jest znikoma. To z kolei utrudnia nam utrzymanie powtarzalności smaku. Właśnie dlatego czajniki z tak zwaną gęsią szyją goszczą na blatach wszystkich kawiarni parzących kawę segmentu specialty.

Fellow Stagg – jak wygląda?

Zacznijmy od suchych faktów. Stagg EKG ma pojemność maksymalną 900ml. Zestaw składa się z czajnika, pokrywki do czajnika i podstawki. Do wyboru są różne kolory – z europejską wtyczką dostępne są jednak na razie tylko biały i czarny z możliwością modyfikacji rączki konewki i pokrywki na takie wykonane z drewna klonowego, lub z drewna z orzecha włoskiego. Sama konewka zrobiona jest z solidnej ilości metalu malowanego bardzo trwałą, matową, chropowatą farbą.

czajnik

Obie rączki są z porządnego plastiku, ta od konewki ma w sobie odważnik, który ma za zadanie wyważyć czajnik tak, aby przyjemnie się go trzymało i odpowiednio wygodnie polewało się z niego kawę. Podstawka jest już plastikowa. Znajduje się na niej bardzo przyjemnie klikające pokrętło, mały ekran i dwa suwaki z tyłu – jeden włączający funkcję hold, drugi zmieniający odczyt ze stopni Fahrenheita na Celsjusza.

Czajnik w akcji

Najłatwiej będzie mi zrecenzować Stagga przechodząc w pewnym sensie na żywo proces parzenia. Podnosząc pokrywę zauważamy, ze ta trzyma się na tarcie, a nie na zatrzaski. Jest pewna i sama się nie obsuwa, a odczucie używania jej jest bardzo przyjemne. Małymi krokami coraz bardziej uwidacznia się uzasadnienie ceny oraz klasy premium tego sprzętu. Po wlaniu wody i odstawieniu czajnika na podstawkę klikamy w pokrętło – wciskając je włączamy lub wyłączamy grzanie wody. Kręcąc pokrętłem wybieramy temperaturę i to w zasadzie tyle. Po kilku sekundach bezruchu czajnik zaczyna ogrzewać wodę do wybranego przez nas poziomu.

Na tle konkurencji

W porównaniu do konkurencji wydaje mi się, że Stagg jest najcichszy, i w tym momencie dochodzimy do pierwszego minusa – jego ‘cichość’ rozciąga się też na brak sygnału dźwiękowego przy skończeniu nagrzewania wody. Ot, przestaje grzać i tyle. Jeśli włączymy funkcję hold to temperatura utrzymywana będzie przez godzinę do samodzielnego wyłączenia się. Z tego, co czytałem, godzina jest limitem wyznaczonym przez prawo w Europie. Jeśli jednak ktoś nie ma zamiaru korzystać z takiej funkcji to musi pamiętać, że włączył czajnik, bo woda przecież ma to do siebie, że stygnie.

czajnik

Wiele osób zarzuca producentowi, że wyświetlacz nie jest wysokiej jakości. Ja tak nie uważam, bo zwyczajnie jest adekwatny do czajnika – to koniec końców nie telewizor czy smartfon. Mnie jednak zawiodła jakość suwaków na podstawce i oczywiście wiem, ze ich nie widać i że użyłem ich tylko raz – ustawiając czajnik przy pierwszym użyciu, ale spodziewałem się Apple’owskiego klikania i oporu, jednak suwaki, które wcisnął Fellow są zwyczajnie tanie. Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że to jest już czepialstwo, ale przy czajniku za taką cenę jest ono absolutnie usprawiedliwione.

Przelew kontrolowany

Kontrola polewania w czajniku jest fenomenalna. Pracowałem już na kilku, ale tak dokładny i delikatny jest tylko Stagg. Trzeba za to jednak zapłacić swoją cenę – wylanie całych 900ml chwilę nam zajmie. Jeśli Stagg EKG w waszych domach będzie używany do zalewania kilku kubków na raz to obiecuję wam, że szlag was jasny trafi po pierwszych trzech próbach. Stagg jest fenomenalny do parzenia kawy, jest też absolutnie nieznośny, gdy trzeba szybko wylać z niego wodę.

Czy zatem warto? To zależy…

Co miałem na myśli pisząc, że ‘to zależy’? Jeśli szukasz w miarę niezłej konewki do domu i nie jest problemem grzanie wody, to Melitta będzie świetna i absurdalnie, w porównaniu do reszty, tania.

Jeśli chcesz bardzo dużej kontroli i dalej nie jest problemem zewnętrzne źródło ciepła to Fellow produkuje Staggi bez podstawki grzewczej. Jeśli absolutnie szukasz czajnika elektrycznego, ale nie tak drogiego, to Tchibo oferuje elektryczną konewkę którą na promocji można wyrwać za dwie stówki – miałem ją przez ponad rok. Kontrola nie jest wybitna a wygląd jest dyskusyjny, ale za dwie stówy bije na łeb wszystkich w swojej klasie cenowej.

Na samym końcu są czajniki elektryczne ze świetną kontrolą. Bonavita zazwyczaj kosztuje 400-450zł. Jeśli do miksu chcesz jeszcze dodać wygląd (bo umówmy się, Bonavita do pięknisi nie należy) to zostają dwie opcje – Stagg za 700 w relularnej cenie i Brewista Artisan za 720. Wygląd jest już absolutnie kwestią indywidualną, jednak warto pamiętać, że nawet na szczycie mamy jakiś wybór. Gdy dorzucimy promocję albo kod promocyjny to myślę, że Stagga da się ogarnąć za stówek sześć.

Podsumowując

Trochę już się z nim tułam. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że nosiłem się z jego zakupem z pół roku i strasznie szkoda mi było odżałować. Przeszło mi po dwóch dniach. Prezentuje się fenomenalnie (zdjęcia robione przeze mnie poproszę, aby Koza dorzucił na dole 😉), grzeje szybko i cicho, a kontrola jest najlepsza na rynku. Czy jest niezbędny, aby pić dobrą kawę? Nie. Jakości ziaren nie zastąpi. Czy pomoże w lepszym zaparzaniu dobrych ziaren? Tak, choć to dalej narzędzie i swoje trzeba wiedzieć i potrafić. Czy da się taniej? Oj, zdecydwanie. Czy żałuję? Absolutnie nie.

Ps. Czajnik jest dostępny w sklepie Coffedesk, obecnie w promocji – zajrzyjcie tu

One Comment
  1. Ja tak sobie szukam czegoś, co daje dużą kontrolę (do kawy), jest estetyczne-minimalistyczne, ale jednocześnie da radę przy szybkim zalewaniu kubka herbaty. Czyli taki Stagg, ale z opcją szybkiego lania. Czy jest cokolwiek na rynku co byś polecił? 🙂

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *