Jakiś czas temu berlińska palarnia kawy 19 grams zaproponowała mi współpracę, w ramach której miałbym przedpremierowo przetestować ich kalendarz adwentowy. Pomyślałem sobie, że może warto wspomnieć o tym na blogu. Uznałem jednak, że najlepiej będzie przedstawić ciekawe opcje kalendarzy, na które udało mi się trafić, a testowany przeze mnie kalendarz będzie jedynie jedną z opcji.
A teraz skupmy się na chwilę…
Kojarzycie ten klimat z dzieciństwa? Początek grudnia, dostajecie od rodziców kalendarz adwentowy i zaczynacie liczenie dni do świąt. Jak tak sobie o tym myślę, to sam czas oczekiwania na święta był nieraz bardziej magiczny niż same święta. To oczekiwanie, to odkrywanie czekoladek każdego dnia, odliczanie dni.
Pierwsze kalendarze to po prostu okienka z identycznymi czekoladkami, różniły się chyba głównie obrazkiem za okienkiem. Z czasem pojawiła się większa różnorodność łakoci ukrytych w okienkach. A później człowiek dorasta. Magia znika, a w nasze życie wkracza szara rzeczywistość.
Na wiele lat zapomniałem o istnieniu kalendarzy adwentowych, sam adwent również przestał być magicznym okresem. Ot czas liczony do urlopu świątecznego i chwili oddechu. Sytuacja zmieniła się nieco, kiedy na rynku zaczęły się pojawiać kawowe kalendarze adwentowe. Początkowo jedna czy dwie palarnie wyszły z takim pomysłem, a obecnie takich projektów przewija się całkiem sporo (a przynajmniej rok temu tak było).
Perspektywa odkrywania nowej kawy każdego dnia jest całkiem ekscytująca i przywraca trochę to uczucie magii z dzieciństwa, tego zastanawiania „,co znajdę jutro?”. Ponadto jest to opcja, w zależności od kalendarza przetestować wiele kaw z jednej palarni, lub wiele różnych palarni w ciągu jednego miesiąca.
Po tym przydługim wstępie pora przejść do meritum tematu. Czyli zastanowienia się nad tym, czy warto taki kalendarz kupić?
Kalendarz adwentowy – który wybrać?
Polska
Dobra Palarnia
Kolejny rok Dobra rzuca swoją propozycję kalendarza, 24 kawy, po 24g każdej – w sam raz na raz. Każda porcja zapakowana w kopertę z opisem kawy w środku. Tak by zachować element zaskoczenia. Całość w ładnej, drewnianej skrzyneczce, w gratisie notes do zapisywania wrażeń sensorycznych i każdego dnia live na Instagramie poświęcony kawie dnia.
Link do kalendarza: Dobra
Edit: W momencie publikacji kalendarz był wyprzedany 🙁
Cena 349 zł
HAYB
Warszawski HAYB wychodzi z propozycją kolaboracji z palarniami zarówno z polski jak i zza granicy. 24 kawy po 36 gram, czyli przy umiejętnej dystrybucji starczy na dwa razy. Każda kawa w słoiczku opatrzonym kodem QR, strony ukryte pod kodami aktywują się w dniu, w którym powinniśmy sięgnąć po daną kawę.
Ponadto szykują się tu konkursy, niespodzianki, ale to wszystko w swoim czasie…
Link do kalendarza: HAYB
Edit: Kalendarz wskoczył na Coffeedesk, na stronie HAYB nadal brak, link zaktualizowany!
Cena 349 zł
Runty Roaster
Opcję najtańszą ze wspomnianych prezentuje Runty, najtańsza nie oznacza wcale najsłabsza i mało atrakcyjna pod względem ziaren, a przynajmniej tak mogę założyć, patrząc na działalność Kamila. Mogę wręcz zaryzykować stwierdzenie, że spotkamy tu kilka ciekawych pozycji i kolaboracji.
Link do kalendarza: Runty
Cena 250 zł
Opcje zagraniczne
Kaffebox
To już klasyk od lat. Jedna z najdroższych na rynku opcji, ale przy tym często istne rarytasy rynku kawy. Mamy tu kawy z 12 najlepszych, skandynawskich palarni. Każda kawa zapakowana w piękną tubę, w każdej tubie po 50g kawy. Do każdej kawy odnośnik na stronie z pełną informacją o niej.
Link do kalendarza: Kaffebox
Cena ok. 160 euro
19 grams
To nie jest tak, że w Berlinie jest o jedyna opcja by kupić kalendarz adwentowy, bo swoją opcje ma choćby Coffee Circle. Ale 19 grams miałem okazję przetestować osobiście i to drugi rok z rzędu. Warty odnotowania jest tu fakt, że kalendarz występuje w dwóch wersjach – pod filtr i pod espresso.
Każda kawa jest zapakowana w aluminiową puszkę z numerem i kodem QR, pod puszką znajduje się podstawowa informacja o kawie, a kod QR przenosi nas na stronę z dokładnym opisem kawy. Każda puszka to 50g kawy, mamy zatem nawet po 3 podejścia.
24 kawy to 24 kraje, zatem w niecały miesiąc możemy wybrać się w podróż przez prawie cały pas kawowy. Nie mamy tu co prawda żadnej kawy typu „rare” ale jest kilka naprawdę ciekawych pozycji.
Miałem okazje testować obie wersje kalendarza i zdecydowanie bardziej do gustu przypadła mi opcja pod filtr, a to dlatego, że znacznie łatwiej tu o powtarzalność rezultatów. W przypadku espresso mamy za mało kawy by ustalić odpowiedni profil, robienie kawy w sposób uniwersalny nie sprawdza się w tym przypadku.
Link do kalendarza: 19grams
Cena 94.90 euro
To tyle propozycji z mojej strony. Jeśli znaleźliście swoje propozycje, koniecznie dajcie znać. Jeśli udało się Wam zamówić jedną z powyższych opcji lub zakupiliście kalendarz z innego źródła podzielicie się wrażeniami, może w przyszłym roku będę miał więcej inspiracji i sam przetestuję coś nowego 😉