Minęło już trochę czasu odkąd Fellow Opus znalazł się w moim domu. A w związku z tym, że sprzęt kupiłem do siebie na stałe, a nie tylko dostałem na chwilę na testy, mogliśmy się poznać znacznie lepiej. Zatem po tych kilku miesiącach użytkowania mogę coś więcej powiedzieć na jego temat.
Z Kickstartera na kawowe salony
Fellow to amerykańska marka, która znana jest z tego, że swoje produkty (a przynajmniej ich część) promowała na Kickstarterze. Dla tych, którym Kicstarter jest obcy – odsyłam do mojej serii o produktach właśnie z tego portalu, tam wyjaśniam nieco więcej.
A zatem Fellow stworzyło ciekawy model, pozwalający za pomocą poniekąd przedpłaty klientów zyskać fundusz na realizację projektu, jednocześnie mogąc ocenić potencjalne zainteresowanie produktem. I jak widać, ów model się sprawdził.
Nie tylko ładny dizajn
Fellow jest aktualnie jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek w świecie kawy wysokiej jakości, a ich urządzenia to nie tylko świetny dizajn i wysoka jakość wykończenia, ale również jakość elementów ukrytych pod obudową. Nie dziwi więc, że urządzenia marki Fellow znaleźć można u wielu kawoszy czy też domowych baristów, o czym świadczą materiały na Instagramie. Na blogu pojawiła się kiedyś recenzja czajnika Fellow EKG pierwszej generacji, którego produkcja również sfinansowana została dzięki zbiórce na Kickstarterze. Dziś rozprawimy się z młynkiem Fellow Opus.
Wizualnie młynek wpasowuje się w koncepcję nowoczesnego, minimalistycznego sprzętu. Mamy tu tylko jeden przycisk do uruchamiania młynka, który działa w trzech trybach: podstawowy – 30s mielenia, wydłużony – 2 min mielenia oraz tryb pracy ciągłej. Pokrętło regulacji mielenia jest z kolei sprytnie ukryte w obudowie.
Młynek jest kompaktowy i zajmuje niewiele miejsca na blacie, wykończenie z tworzywa jest bardzo estetyczne, a podstawa na której umieszcza się pojemnik na zmieloną kawę jest wyposażona w magnes, dzięki czemu za każdym razem pojemnik jest ustawiony idealnie pod wylotem młynka. Mała rzecz, a cieszy. Jedyne co mnie zastanawia to czy podstawa przetrwa próbę czasu – kilka razy zdarzyło mi się szurać pojemnikiem po zmielonej kawie, która musiała się wydostać z młynka podczas wyciągania pojemnika, a której nie zdążyłem sprzątnąć. Czy takie szuranie może spowodować zniszczenie powierzchni? Jak szybko? Zobaczymy.
Prostota obsługi i jakość pracy
Sama regulacja mielenia jest prosta i intuicyjna. Dla ułatwienia pod pokrywą młynka mamy umieszczoną skalę mielenia dla poszczególnych metod parzenia kawy. Jest to standard dla młynków od Fellow. Osobiście uważam, że skala jest delikatnie niedoszacowana, ale pamiętajmy, że są to jedynie wskazania w jakim przedziale najlepiej się poruszać, po kilku użyciach na pewno sami znajdziemy odpowiednie ustawienia do używanych na co dzień metod i receptur.
Rzecz najważniejsza poddana ocenie to jakość przemiału – czyli ostateczny wyznacznik jakości samego młynka. Możemy bowiem wiele dyskutować o wyglądzie, dizajnie, użytych materiałach itp. Ale to to, co znajduje się w środku ma decydujące znaczenie.
Co zatem ma w środku Fellow Opus?
Młynek Fellow Opus posiada żarna stożkowe o szerokim zakresie mielenia. Z jednej strony daje nam to wiele możliwości, z drugiej zwiększa szansę na odchylenia i tym samym powstanie frakcji drobniej i grubiej zmielonych ziaren kawy. Taka sytuacja odbija się oczywiście na jakości uzyskanego naparu. Nie posiadam odpowiednich narzędzi, które pozwoliłyby mi na oddzielenie poszczególnych frakcji i oszacowanie ich ilości procentowej względem użytej ilości ziaren.
To jest wiedza z mojego punktu widzenia niezbyt potrzebna. Z kolei metodą „na oko” jesteśmy w stanie wychwycić minimalnie więcej takich cząstek względem młynka Comandante, który jest młynkiem innej klasy, bo choć młynkiem jest ręcznym, to z najwyższej półki. Jest on jednak niewątpliwie niczym papierek lakmusowy, próbą ślepa, wyznacznik standardu.
Względem tego więc standardu Fellow Opus wypada nieco gorzej, zarówno w ocenie kawy suchej już po zmieleniu oraz fusów po zaparzeniu kawy. Czy ta ocena za wczasu cofnęłaby mnie przed zakupem? Pewnie nie.
Fellow Opus – czy zatem warto?
W cenie do 1000 zł młynek prezentuje się naprawdę solidnie. Daje mi sporą oszczędność czasu i zwiększa pole manewru, zwłaszcza w kontekście espresso. Pod względem uniwersalności radzi sobie dobrze i przymknąć mogę oko na te drobne odstępstwa w jakości przemiału, których nie odczuwam za bardzo w filiżance, a to jest wyznacznik ostateczny. Wspomniałem o młynku do 1000 zł. Warto jednak nadmienić jedną rzecz, młynek oficjalnie wyceniany jest na ok. 1200 zł jednak w okresie obserwowania go przed zakupem w różnych sklepach, zawsze gdzieś była promocja pozwalająca dopaść go za mniej niż 1000 zł, w najlepszym momencie nawet za niecałe 800 zł. Jeśli więc nie widzicie takiej ceny, jest pewnie kwestią czasu, aż pojawi się promka i warto wykazać się cierpliwością.