Jakiś czas temu zapałałem chyba odwzajemnionym uczuciem do ekspresów automatycznych. Wszystko dzięki niesamowitej maszynie od Melitty, o której jakiś czas temu pisałem. Tym razem w moje ręce trafił sprzęt marki, która jest znacznie bardziej kojarzona z automatami do kawy – Nivona.
CafeRomatica to jedna z flagowych serii ekspresów, które nadają się zarówno do domu, jak i małego biura. Firma Nivona tuż obok Jury uznawana jest za jedną z najbardziej zaufanych, niezawodnych i sprawdzonych na rynku ekspresów automatycznych. Jednak maszyna od niemieckiej legendy dość wysoko postawiła poprzeczkę. Co zatem ma do zaoferowania niemiecko-szwajcarski kolektyw?
Wizualnie
Zacznijmy od oceny wizualnej. Już na pierwszy rzut oka testowany przeze mnie model 779 jest bardziej smukły i węższy niż poprzednio testowane urządzenie. Piękna, matowa biel dominuje na froncie, boki są ciemno-szare. Całość wykonana z wysokiej jakości tworzywa sztucznego. Z przodu widzimy ruchomą głowicę do parzenia kawy, kolorowy wyświetlacz i dwa pokrętła. Tyle z przycisków. Włącznik ekspresu jest sprytnie ukryty z boku, na dole (chyba z pięć minut go szukałem).
W przeciwieństwie do poprzedniego ekspresu góra jest płaska. Pod pokrywą, po prawej stronie znajduje się pojemnik na kawę ziarnistą, prawy dolny panel zawiera otwór na kawę zmieloną oraz dostęp do modułu zaparzającego. Z lewej strony mamy pojemnik na wodę, który jest większy niż w poprzednio testowanej maszynie. Mamy tu jeszcze jeden plus – Nivona daje możliwość zamontowania filtra, który wkręcamy do pojemnika na wodę. Dzięki temu chronimy lepiej nasz ekspres przed kamieniem oraz zapewniamy sobie lepsze odczucia sensoryczne.
Czas coś zaparzyć!
Po włączeniu ekspres dość szybko oznajmił gotowość do pracy. Panel menu jest dość intuicyjny, choć bez przeczytania instrukcji możemy być przez chwilę zagubieni. Prawym pokrętłem wybieramy opcję z menu, zatwierdzamy klikając. Lewe pokrętło to wybór objętości i mocy i napoju. Opcji jest kilka – espreso, cafe crème, lungo, americano, cappuccino, latte macchiatto i moja kawa, ponadto możemy sobie zaserwować samo gorące mleko lub gorącą wodę (np. na herbatę).
Co w menu – opcje czarne
Minimalna objętość kawy to 30 ml. Pojedyncze espresso jest dosyć delikatne, w odczuciu trochę wodniste, ale już podwójne jest intensywne, mocne. Z dalszych opcji zastanawiające było dla mnie Lungo i Americano. Często możemy spotkać te dwie kawy w podobnych objętościach. Poprzedni ekspres dał mi przeświadczenie, że Lungo (czy Cafe Creme) w odpowiedniej objętości (120-150 ml i nie więcej niż 180 ml) daje dużo lepsze rezultaty niż Americano. Nivona podtrzymuje mnie w tym przekonaniu. Dlaczego? Otóż kawa, którą otrzymamy z pojedynczego parzenia nigdy nie będzie za mocna, więc dodając do słabego espresso nawet te 120-150 ml wody otrzymamy bardzo słaby, wodnisty napój. Z kolei Lungo dłużej przepuszcza wodę przez samą kawę co skutkuje uzyskaniem intensywniejszej, ale wciąż nie gorzkiej kawy. To rozwiązanie zdecydowanie daje więcej satysfakcji.
Z mlekiem
Kawy mleczne przygotowane w nieco mniejszej niż standardowo objętości smakowały przyjemnie intensywnie, z kolei zrobione według fabrycznie wgranych receptur jak dla mnie były zbyt mleczne, jednak moja druga połówka, jako fanka mlecznych rozwiązań była bardzo usatysfakcjonowana. Z jednym ALE. Otóż poprzednio testowana maszyna w przypadku większości opcji mlecznych (których było ciut więcej) przygotowywał najpierw bazę kawową, na którą wlewał podgrzane, spieniane mleko. Nivona w obu wariantach najpierw podgrzewa mleko, a dopiero na tą „mleczną piankę” parzy espresso.
Kawa z mlekiem a mleko z kawą
W czym problem? No to najprościej, technicznie – jak wlewamy mleko do kawy, składniki w miarę równomiernie łączą się ze sobą, przez co całe mleko jest kawowe. Gdy wlewamy kawę na mleko tworzą nam się warstwy – pianka mleczna, kawa i gorące mleko. Jeśli takiego napoju nie wymieszamy to w kilku łykach wypijemy intensywną, kawową część by przez resztę czasu raczyć się tylko mlekiem. Gdy szklanka, z której pijemy jest przezroczysta to sam efekt robi wrażenie, ale daje nam do zrozumienia, że należy zamieszać. Gdy jednak pijemy z klasycznej porcelany, cóż, możemy być zaskoczeni. Ot mała rzecz, ale warto mieć na uwadze.
Nivona App
Niektóre z modeli Nivony, w tym testowany przeze mnie ekspres mogą być kontrolowane za pomocą aplikacji. Po włączeniu urządzenia uruchamiamy aplikację na telefonie, znajdujemy nasz ekspres i parujemy z telefonem. Następnie mamy dostęp do ustawień ekspresu, możliwość zmiany receptur napojów i zdalnego zaparzenia dowolnego, dostępnego napoju. Pod warunkiem, że podstawiliśmy pod ekspres filiżankę (i umieściliśmy przewód do mleka w mleku). I jest to fantastyczna opcja!
Wróć… byłaby to świetna opcja gdyby za pomocą aplikacji można było ekspres uruchomić i jeszcze leżąc w łóżku zaparzyć sobie poranną kawę (pod warunkiem, że przed spaniem umieściliśmy pod ekspresem filiżankę). Poza tym za wiele nie przyspieszymy, ekspres działa naprawdę bardzo sprawnie i szybko, aplikacja wiele tu nie przyspiesza i moim zdaniem jest mało przydatnym niuansem, jeśli po każdym użyciu ekspres wyłączamy.
Aroma Balance System
W całym moim testowaniu gdzieś przeoczyłem opcję, która wyróżnia modele z serii „Barista in a box”. Funkcja „Aroma Balance System” zgodnie z zapewnieniami producenta pozwala wyciągnąć z kawy różne smaki i aromaty, używając tej samej kawy. I w tym kontekście barista zamknięty w pudełku nabiera nowego znaczenia. Nie musimy kombinować, a za naciśnięciem jednego przycisku zmieniamy stopień intensywności. To tak jakbyśmy w naszej ulubionej kawiarni powiedzieli „dziś chcę coś delikatniejszego” a reszta dzieje się sama. Jak jest w praktyce? Rzeczywiście różnice są wyczuwalne, choć nie do końca zgadzam się z opisem podanym przez producenta. Może to wynikać oczywiście z używanej kawy.
Zgodnie z opisem opcja „dynamiczna” zapewnić ma więcej kwasowości, dla fanów żywszego smaku w kawie czarnej, opcja „stała” to „słodko-gorzka nuta o pełnym smaku” czyli kawa najbardziej zbalansowana. Z kolei opcja „intensywna” ma nam zapewnić „mocny, cierpki i wyraźny smak z nutą goryczy”.
„Barista in a box” okiem Baristy
I może to kwestia używanej przeze mnie kawy, ale nawet przy programie intensywnym nie uświadczyłem goryczy (i chwała za to), której zwyczajnie nie lubię. Może to kwestia nomenklatury, lub skojarzeń ale gorycz budzi we mnie raczej negatywne skojarzenia i nawiązanie do źle zaparzonej kawy. Mi najbardziej do gustu w przypadku kaw czarnych przypadła opcja „stała” jako kawa codzienna, choć nie powiem lubiłem sobie zarzucić intensywniejszą kawę bez obaw o nieprzyjemne smaki, intensywnie w tym przypadku to więcej aromatu, dłuższy posmak choć wciąż można przyznać, że kawa jest nieźle zbalansowana i przede wszystkim smaczna, a cierpkość i gorycz straszyły mnie tylko z instrukcji.
Opcja „Aroma Balance System” w przypadku kaw czarnych najlepiej sprawdza się w przypadku Lungo czy Cafe Creme. I tu kolejna moim zdaniem przewaga tych napojów nad Americano.
W wersji mlecznej opcja intensywna nadawała napojom najwięcej „kawowości”, mleko nie pozbawiało kawy charakteru a przyjemnie uzupełniało intensywny smak swoją słodyczą. Gdy jednak ktoś lubi bardziej mleko z kawą aniżeli kawę z mlekiem to opcja dynamiczna spełni tu swą rolę najlepiej.
Ku końcowi
I chyba pora przejść do podsumowania. Nivona jest sprzętem, z którym poradzi sobie każda osoba. Drobne przeszkolenie, zaznajomienie się z instrukcją i sprzęt nie będzie miał dla nas tajemnic. Obsługa za pomocą dwóch pokręteł, czyli minimalizm, to nie tylko estetyka, ale i mniejsza szansa, że coś sknocimy. Jeśli chodzi o jakość otrzymanych napojów to jest podobnie jak z jakością wykończenia – przyczepić się mogę chyba tylko dla zasady. W kwestii estetyki – piękny biały front dość szybko łapie plamy, ale to drobiazg. Nieco trudniej jest domyć kratkę ociekową i był to pewien mankament. Poza tym chyba ciężko mi znaleźć coś co by ekspres zdyskwalifikowało. Odrobina czasu poświęcona na przejrzenie instrukcji i dostosowanie ustawień do własnych potrzeb i ciężko tu narzekać na jakość kawy (chyba, że będziemy sypać do młynka byle co i oczekiwać cudów, bo przecież ekspres drogi).
Szukając dziury w całym
Jeśli można się do czegoś przyczepić to obsługa – momentami komunikaty wprowadzają w błąd. Po przygotowaniu kawy mlecznej ekspres domaga się wyczyszczenia systemu spieniania. I komunikat pojawia się jako tekst pod głównym menu. Przy poprzedniej maszynie wyskakiwał komunikat na cały ekran, który mogliśmy zatwierdzić przechodząc w tryb czyszczenia lub pominąć i parzyć dalej. W przypadku Nivony komunikat pojawia się jako tekst na drugim planie informując, że wypadałoby przejść do odpowiedniej sekcji menu i uruchomić proces czyszczenia. I tu można się zdziwić, bo widząc taki tekst możemy myśleć (ja tak myślałem i Marta też, niezależnie) że jak klikniemy ok to ekspres zacznie czyścić. Tymczasem ekspres zaczyna parzyć kawę, która znajdowała się akurat w pozycji głównego wyboru. Ot drobiazg, a może zdenerwować.
Ponadto oznaczenia napojów w menu mogą wprowadzać w błąd – każda kawa opatrzona jest rysunkiem sugerującym z czego składa się dany napój. I tak espresso, cafe crème i lungo to kawa w różnych objętościach, cappuccino to kawa, mleko i pianka mleczna, latte to mleko, kawa i pianka mleczna (tak, w tej kolejności). Problem pojawia się gdy spojrzymy na americano, bo jak wiemy (lub przypuszczamy) americano to kawa + woda. Z tym że ekspres sugerować może kolorem, że będzie to mleko. Niby mała rzecz, ale można się zdziwić.
Subiektywnie
I tyle z mojego narzekania. Nie mógłbym testując tego ekspresu nie odnieść się do poprzednio testowanej maszyny. I tylko dlatego przyczepiłem się do sposobu przygotowywania kaw mlecznych. Jako że sam jestem fanem czarnych rozwiązań a mleczne wynalazki piję sporadycznie jest to coś na co mógłbym przymknąć oko przy wyborze. W kontekście wizualnym Nivona ma dużo do powiedzenia i nie czarujmy się – to też ma znaczenie!
Ekspres zajmuje znaczną część przestrzeni i warto by prezentował się efektownie i raczej komponował z wystrojem naszej kuchni czy salonu i tu duży plus dla Nivony. W kontekście decybeli wciąż ciężko oczekiwać, że działający ekspres nie obudzi dopiero co uśpionego niemowlaka, ale hałasu wydaje nieco mniej niż Melitta. Dodając do tego przyzwoicie wykonaną kawę i możliwość przyszpanowania parzeniem „z telefonu” to będą dobrze wydane pieniądze.